sobota, 20 lutego 2016

Rozdział 7




-Ty sobie chyba żartujesz? -Blaise omal się nie zakrztusił ognistą, gdy usłyszał, że Draco ma się zaręczyć. Przecież oboje byli dopiero na szóstym roku w Hogwarcie. Miałby stracić partnera w zbrodni na te dwa najlepiej zapowiadające się lata w szkole? Nie ma mowy, jednak nie paliło mu się do prowokowania jego rodziców.

-Chciałbym, uwierz mi - odpowiedział zrezygnowany, dopijając do końca bursztynową zawartość szklanki. W tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi i nie czekając na słowa zaproszenia wszedł do dormitorium.

-Witamy Panie Karkow! - zaczął już trochę weselej Diabeł.

-Czyżbym przeszkadzał?

-Skądże - Zabini wręczył mu szklankę napełnioną ognistą. - I jak, zdobyłeś już jakąś francuskę? A może wpadła Ci w oko jakaś Puchonka?

-No nie powiem, wybór jest dosyć duży - powiedział Alex biorąc łyk trunku. - Jeszcze muszę się rozglądnąć.

-Nie martw się masz na to cały rok -wtrącił Smok. - Ale uważaj na Gryfonki. One mają charakterek.

-Lubię takie - mówiąc to kąciki ust Karkowa uniosły się odrobinę. Prawdę mówiąc miał już jedną na oku, jednak nie miał zamiaru jeszcze się dzielić tymi przemyśleniami.

-No to w takim razie, za udane łowy! - rzucił rozśmieszony Blaise. Resztę wieczoru spędzili na rozmowach i opróżnianiu kilku butelek whiskey.



***



Po ciężkim dniu w szkole, w grafiku Hermiony wybiła godzina, która oznaczała spotkanie z towarzyszem Turnieju. Zrezygnowana, nie wiedząc czy ten się w ogóle pojawi udała się do biblioteki i zaczęła powtarzać historię magii. Ku jej zdziwieniu po paru minutach rudzielec przysiadł się do niej.

-No co taka oszołomiona? - zaczął wesoło. - Przecież mamy wspólną godzinę, nieprawdaż? - po tych słowach spojrzał jej prosto w szeroko otwarte, czekoladowe oczy i zaśmiał się po nosem widząc jej reakcję.

-Owszem - odpowiedziała zmieszana, czując jak na widok jego czarującego uśmiechu wypełzają jej na twarzy rumieńce. - Jednak nie byłam pewna czy przyjdziesz po wczorajszym.

-Widzisz moja droga. Ty również czasem się mylisz - powiedział puszczając jej oczko i wręczając książkę.

-A to po co? - spytała nadal lekko zszokowana.

-No przecież z czegoś musisz mnie przepytać - mówiąc to rozsiadł się wygodnie na krześle. Chciał jej pokazać, że nie jest skończonym idiotą. Prawdę mówiąc miał bardzo dobrą pamięć i nigdy nie miał problemów z nauką, jednak przez swoje lenistwo i brak zainteresowania wolał robić z bratem różne wynalazki i znajdywał o wiele ciekawsze sposoby na zajmowanie czasu.

Hermiona nie czekając na dalsze słowa zachęty, z uśmiechem otworzyła książkę i zaczęła pytać bliźniaka. Widać było, że się do tego nieźle przyłożył, bo prawie wszystkie odpowiedzi były poprawne.

-Muszę przyznać, że jestem po wrażeniem - przyznała.

-A jakżeby inaczej? W końcu jestem Fred Weasley.  Wszystkie dziewczyny padają z wrażenia na mój widok- powiedział, po czym posłał jej czarujący uśmiech.

-Jak widać nie każda - zaczęła, po czym wstała i podała mu kolejną lekturę. - Rozdziały masz zaznaczone. Jak jesteś taki dobry, to myślę, że bez problemu odpowiesz na moje pytania pojutrze- po tych słowach odwróciła się i wyszła z biblioteki.

-Co? Znowu będzie mnie pytać?! - powiedział już sam do siebie, lecz po chwili się opamiętał. Czy zostawianie go za każdym razem samego, stanowiło już jakąś normę? Widocznie tak.



***



Ginny szła na miejsce spotkania. Dzisiaj miała pierwszą lekcję z Karkowem. Miała nadzieję, że okaże się miły i zdeterminowany, by wygrać, tak jak ona. Już pogodziła się z faktem, iż nie trafiła do pary z Harry'm, czy Hermioną. Cieszyła się, że to Ron przytrafił się wybrańcowi, a nie jakaś śliczna francuska. Rozmyślając rudowłosa wyszła z zamku i skierowała się na błonia. Gdy podeszła do dużego dębu, pod którym rozstawione były dwie ławki i drewniany stół między nimi, dostrzegła, że jej towarzysz już siedział na jednej z nich pogrążony w lekturze. Dopiero teraz zauważyła jaki jest przystojny. Wysoki i dobrze zbudowany. Krótkie kruczoczarne włosy, miał zaczesane do tyłu, a głowę podpierał na ręce. Nagle odwrócił ją mozolnie i ujrzał parę wpatrujących się w niego oczu.

-Ładnie to tak się na kogoś gapić - zaczął rozbawiony, patrząc jak kolor jej twarzy zaczyna upodabniać się do jej  rudych włosów.

-J…ja- mimowolnie jąkała się - wcale się nie gapiłam - dokończyła na jednym tchu.

-No cóż, wnikać nie będę, lecz tak to wyglądało - uśmiech dalej nie schodził mu z ust - wiesz, pozwoliłem sobie zabrać parę książek z biblioteki, które mogą się nam przydać.

-To bardzo dobrze, bo ja niczego ze sobą nie mam - przyznała lekko zawstydzona faktem, iż sama o tym nie pomyślała.

-Od czego ma się turniejowego towarzysza? - słysząc te słowa Ginny posłała mu nieśmiały uśmiech.

-Wiesz - zaczął posyłając jej chytre spojrzenie - zrobiłabyś mi małą przysługę?



***



Fred przechodził korytarzem, wracając ze spotkania z Hermioną. Odkąd zostawiła go sama, ciągle użalał się nad swym losem, widząc ogrom pracy, który go czeka. Nagle poczuł jak ktoś wiesza ramię na jego szyję.

-Cóż to za włóczenie się po szkole? I to w dodatku obładowany książkami - George nie ukrywał wrednego uśmieszku. -Nie poznaję Cię braciszku.

-Nie mów mi nawet - zaczął zrezygnowany bliźniak - Też masz tyle roboty z tą francuską?

-Z Dominique? No co ty - mówiąc to machnął ręką - Przecież my się ledwo dogadujemy! Słabo mówi po angielsku, a ja po francusku to już w ogóle.

-No ale chyba nie zamierzasz odpaść w pierwszej rundzie?

-Mój drogi braciszku. Myślisz, że jestem aż tak głupi? Wywarzę sobie jakiś eliksirek i będzie dobrze.

-A znajdziesz jakiś?

-Pewnie - powiedział puszczając mu oczko - A teraz wybacz, lecę na pewne spotkanie. Mam nadzieję, że ty też zaplanowałeś sobie jakiś ciekawy wieczór - rzucił po czym skierował się w przeciwnym kierunku.

Co prawda pytać go będzie dopiero pojutrze, także ten wieczór miał wolny. Nie miał jednak ochoty na jakieś schadzki. Miał nadzieję, że barek w ich pokoju jest pełny, bo przydałaby mu się dzisiaj odrobina ognistej. Z nadzieją na spokojny wieczór podążył w stronę Wieży Gryffindoru.



***

Draco wracając z kolacji stwierdził, że przejdzie się trochę zanim wróci do lochów. Dzięki Blaisowi czeka go jutro upokorzenie przed ta głupią Argent.

Tylko tego mu było trzeba. Nagle usłyszał jak ktoś go woła. Odwrócił się niechętnie i ujrzał drobną postać, w niebieskim stroju, z jakże charakterystycznie podniesioną głową.

-Czego? - odpowiedział zniesmaczony.

-Mam nadzieję, że powtórzyłeś coś na jutro - zaczęła pewna siebie.

-Słuchaj - zirytowany podszedł do niej tak blisko, że ich czoła prawie się stykały. - Możesz przestać z tymi idiotycznymi gierkami?! -wycedził. - Naprawdę nie mam na nie ochoty. Możemy się nie lubić, ale tkwimy w tym razem - po tych słowach cały rozjuszony odszedł zostawiając za sobą oszołomioną Lilianne. Zrobiło jej się głupio, że tak go wcześniej potraktowała i musiała mu przyznać rację. Prawdę mówiąc, może się trochę do niego uprzedziła, po wysłuchaniu wszystkich plotek krążących po szkole na jego temat. Postanowiła dać mu czystą kartę.

Blondyn po przejściu paru korytarzy usiadł na jakichś schodach, chowając swoją twarz w dłoniach, aby ochłonąć odrobinę. Nie zauważył jednak, że tym razem ktoś staje prosto przed nim. Dopiero gdy dziewczyna odchrząknęła, ten nadal nie podnosząc głowy krzyknął- Czy to możliwe, że w tak ogromnym budynku jakim jest Hogwart nie można doznać chwili samotności?!

-Przykro mi Malfoy - zaczęła spokojnie Hermiona. - Nie moja wina, że wybrałeś akurat schody prowadzące do Wieży Gryffindoru.

-No wprost genialnie Granger - powiedział rozpoznając głos towarzyszki - Nie mam teraz nastoju na docinki.

-Kim ty jesteś i co zrobiłeś z Draco? - sama nie wiedziała czemu go o to pyta, ale pierwszy raz widziała go w takim stanie.

-Zabawne - zaczął z grobową miną. - Wszyscy działają mi na nerwy, a w szczególności ta wyniosła francuska krowa - nie miał pojęcia czemu zwierza się akurat Grangrównie. Dziewczyna starając się go pocieszyć również usiadła na schodach i ku zdziwieniu obojga zaczęli rozmawiać jak gdyby nigdy nie byli wrogami.



***



-Co zrobiłaś? - spytała z niedowierzaniem Hermiona, po powrocie do dormtorium.

-No, to jest tylko takie niewinne spotkanie - zaczęła rudowłosa, usprawiedliwiając się - Zresztą czemu nie? Już nie jesteś z Ronem,  a on wydaje się być naprawdę w porządku.

-No niby tak, ale…-w sumie to nie było żadnego " ale ". Przecież miała zapomnieć o Fredzie. Mile ją dzisiaj zaskoczył, ale wiedziała, że za niedługo wróci do dormitorium z nową zdobyczą.

-Nie próbuj mi się tutaj wykręcić! Idziesz i koniec - stanowczość głosu rudowłosej mimowolnie przekonała ją do rozważenia propozycji.

-Już dobrze - westchnęła siadając na łóżko. - Pójdę jak tak nalegasz.

-Zobaczysz, że będzie fajnie! - zapiszczała podekscytowana współlokatorka.

-Kiedy i gdzie? - rzuciła obojętnie Hermiona.

-Jutro po lekcjach na błoniach.

-Pójdę, ale tylko na chwilkę. Mam masę nauki.

-Zrobię Cię na bóstwo! Mimo tego mundurku będziesz wyglądała cudownie! - powiedziała Ginny, zaczynając krzątać się po pokoju w poszukiwaniu różnych kosmetyków.

-Dlaczego ja? - powiedziała do siebie zrezygnowana brunetka i aby odciągnąć myśli od ostatnich zdarzeń chwyciła po najbliższą książkę, by po chwili zatracić się między jej kartkami.



___________________________________________________________________________



Witam po dosyć długiej przerwie! Kochani przepraszam bardzo za tak długą nieobecność :( Wszystko tak niefortunnie się poskładało i po prostu nie miałam za bardzo czasu na pisanie :/ Teraz jednak mam ferie i wracam z nowym rozdziałem! (kolejne też już niedługo )

Muszę przyznać, że wasze komentarze działają bardzo motywacyjnie i pobudzają do dalszej pracy, także mam nadzieję, że poświęcicie mi minutkę na skomentowanie rozdziału :*

Dziękuję wszystkim bardzo za nominacje do Liebster Award!! Jestem bardzo wdzięczna i naprawdę chcę odpowiedzieć na wasze pytania, jednak naprawdę nie miałam na to czasu, a chciałabym to zrobić porządnie. Już niebawem się pojawią :*

~Pozdrawiam J.W,