-Ty sobie chyba
żartujesz? -Blaise omal się nie zakrztusił ognistą, gdy usłyszał, że Draco ma
się zaręczyć. Przecież oboje byli dopiero na szóstym roku w Hogwarcie. Miałby
stracić partnera w zbrodni na te dwa najlepiej zapowiadające się lata w szkole?
Nie ma mowy, jednak nie paliło mu się do prowokowania jego rodziców.
-Chciałbym, uwierz
mi - odpowiedział zrezygnowany, dopijając do końca bursztynową zawartość
szklanki. W tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi i nie czekając na słowa
zaproszenia wszedł do dormitorium.
-Witamy Panie
Karkow! - zaczął już trochę weselej Diabeł.
-Czyżbym
przeszkadzał?
-Skądże - Zabini
wręczył mu szklankę napełnioną ognistą. - I jak, zdobyłeś już jakąś francuskę?
A może wpadła Ci w oko jakaś Puchonka?
-No nie powiem,
wybór jest dosyć duży - powiedział Alex biorąc łyk trunku. - Jeszcze muszę się
rozglądnąć.
-Nie martw się masz
na to cały rok -wtrącił Smok. - Ale uważaj na Gryfonki. One mają charakterek.
-Lubię takie -
mówiąc to kąciki ust Karkowa uniosły się odrobinę. Prawdę mówiąc miał już jedną
na oku, jednak nie miał zamiaru jeszcze się dzielić tymi przemyśleniami.
-No to w takim
razie, za udane łowy! - rzucił rozśmieszony Blaise. Resztę wieczoru spędzili na
rozmowach i opróżnianiu kilku butelek whiskey.
***
Po ciężkim dniu w
szkole, w grafiku Hermiony wybiła godzina, która oznaczała spotkanie z
towarzyszem Turnieju. Zrezygnowana, nie wiedząc czy ten się w ogóle pojawi
udała się do biblioteki i zaczęła powtarzać historię magii. Ku jej zdziwieniu
po paru minutach rudzielec przysiadł się do niej.
-No co taka
oszołomiona? - zaczął wesoło. - Przecież mamy wspólną godzinę, nieprawdaż? - po
tych słowach spojrzał jej prosto w szeroko otwarte, czekoladowe oczy i zaśmiał
się po nosem widząc jej reakcję.
-Owszem -
odpowiedziała zmieszana, czując jak na widok jego czarującego uśmiechu
wypełzają jej na twarzy rumieńce. - Jednak nie byłam pewna czy przyjdziesz po
wczorajszym.
-Widzisz moja droga.
Ty również czasem się mylisz - powiedział puszczając jej oczko i wręczając
książkę.
-A to po co? -
spytała nadal lekko zszokowana.
-No przecież z
czegoś musisz mnie przepytać - mówiąc to rozsiadł się wygodnie na krześle.
Chciał jej pokazać, że nie jest skończonym idiotą. Prawdę mówiąc miał bardzo
dobrą pamięć i nigdy nie miał problemów z nauką, jednak przez swoje lenistwo i
brak zainteresowania wolał robić z bratem różne wynalazki i znajdywał o wiele
ciekawsze sposoby na zajmowanie czasu.
Hermiona nie
czekając na dalsze słowa zachęty, z uśmiechem otworzyła książkę i zaczęła pytać
bliźniaka. Widać było, że się do tego nieźle przyłożył, bo prawie wszystkie
odpowiedzi były poprawne.
-Muszę przyznać, że
jestem po wrażeniem - przyznała.
-A jakżeby inaczej?
W końcu jestem Fred Weasley. Wszystkie
dziewczyny padają z wrażenia na mój widok- powiedział, po czym posłał jej
czarujący uśmiech.
-Jak widać nie każda
- zaczęła, po czym wstała i podała mu kolejną lekturę. - Rozdziały masz
zaznaczone. Jak jesteś taki dobry, to myślę, że bez problemu odpowiesz na moje
pytania pojutrze- po tych słowach odwróciła się i wyszła z biblioteki.
-Co? Znowu będzie
mnie pytać?! - powiedział już sam do siebie, lecz po chwili się opamiętał. Czy
zostawianie go za każdym razem samego, stanowiło już jakąś normę? Widocznie
tak.
***
Ginny szła na
miejsce spotkania. Dzisiaj miała pierwszą lekcję z Karkowem. Miała nadzieję, że
okaże się miły i zdeterminowany, by wygrać, tak jak ona. Już pogodziła się z
faktem, iż nie trafiła do pary z Harry'm, czy Hermioną. Cieszyła się, że to Ron
przytrafił się wybrańcowi, a nie jakaś śliczna francuska. Rozmyślając rudowłosa
wyszła z zamku i skierowała się na błonia. Gdy podeszła do dużego dębu, pod
którym rozstawione były dwie ławki i drewniany stół między nimi, dostrzegła, że
jej towarzysz już siedział na jednej z nich pogrążony w lekturze. Dopiero teraz
zauważyła jaki jest przystojny. Wysoki i dobrze zbudowany. Krótkie kruczoczarne
włosy, miał zaczesane do tyłu, a głowę podpierał na ręce. Nagle odwrócił ją
mozolnie i ujrzał parę wpatrujących się w niego oczu.
-Ładnie to tak się
na kogoś gapić - zaczął rozbawiony, patrząc jak kolor jej twarzy zaczyna
upodabniać się do jej rudych włosów.
-J…ja- mimowolnie
jąkała się - wcale się nie gapiłam - dokończyła na jednym tchu.
-No cóż, wnikać nie
będę, lecz tak to wyglądało - uśmiech dalej nie schodził mu z ust - wiesz,
pozwoliłem sobie zabrać parę książek z biblioteki, które mogą się nam przydać.
-To bardzo dobrze,
bo ja niczego ze sobą nie mam - przyznała lekko zawstydzona faktem, iż sama o
tym nie pomyślała.
-Od czego ma się
turniejowego towarzysza? - słysząc te słowa Ginny posłała mu nieśmiały uśmiech.
-Wiesz - zaczął
posyłając jej chytre spojrzenie - zrobiłabyś mi małą przysługę?
***
Fred przechodził
korytarzem, wracając ze spotkania z Hermioną. Odkąd zostawiła go sama, ciągle
użalał się nad swym losem, widząc ogrom pracy, który go czeka. Nagle poczuł jak
ktoś wiesza ramię na jego szyję.
-Cóż to za włóczenie
się po szkole? I to w dodatku obładowany książkami - George nie ukrywał
wrednego uśmieszku. -Nie poznaję Cię braciszku.
-Nie mów mi nawet -
zaczął zrezygnowany bliźniak - Też masz tyle roboty z tą francuską?
-Z Dominique? No co
ty - mówiąc to machnął ręką - Przecież my się ledwo dogadujemy! Słabo mówi po
angielsku, a ja po francusku to już w ogóle.
-No ale chyba nie
zamierzasz odpaść w pierwszej rundzie?
-Mój drogi
braciszku. Myślisz, że jestem aż tak głupi? Wywarzę sobie jakiś eliksirek i
będzie dobrze.
-A znajdziesz jakiś?
-Pewnie - powiedział
puszczając mu oczko - A teraz wybacz, lecę na pewne spotkanie. Mam nadzieję, że
ty też zaplanowałeś sobie jakiś ciekawy wieczór - rzucił po czym skierował się
w przeciwnym kierunku.
Co prawda pytać go
będzie dopiero pojutrze, także ten wieczór miał wolny. Nie miał jednak ochoty
na jakieś schadzki. Miał nadzieję, że barek w ich pokoju jest pełny, bo
przydałaby mu się dzisiaj odrobina ognistej. Z nadzieją na spokojny wieczór
podążył w stronę Wieży Gryffindoru.
***
Draco wracając z
kolacji stwierdził, że przejdzie się trochę zanim wróci do lochów. Dzięki
Blaisowi czeka go jutro upokorzenie przed ta głupią Argent.
Tylko tego mu było
trzeba. Nagle usłyszał jak ktoś go woła. Odwrócił się niechętnie i ujrzał
drobną postać, w niebieskim stroju, z jakże charakterystycznie podniesioną
głową.
-Czego? -
odpowiedział zniesmaczony.
-Mam nadzieję, że
powtórzyłeś coś na jutro - zaczęła pewna siebie.
-Słuchaj -
zirytowany podszedł do niej tak blisko, że ich czoła prawie się stykały. -
Możesz przestać z tymi idiotycznymi gierkami?! -wycedził. - Naprawdę nie mam na
nie ochoty. Możemy się nie lubić, ale tkwimy w tym razem - po tych słowach cały
rozjuszony odszedł zostawiając za sobą oszołomioną Lilianne. Zrobiło jej się
głupio, że tak go wcześniej potraktowała i musiała mu przyznać rację. Prawdę
mówiąc, może się trochę do niego uprzedziła, po wysłuchaniu wszystkich plotek
krążących po szkole na jego temat. Postanowiła dać mu czystą kartę.
Blondyn po przejściu
paru korytarzy usiadł na jakichś schodach, chowając swoją twarz w dłoniach, aby
ochłonąć odrobinę. Nie zauważył jednak, że tym razem ktoś staje prosto przed
nim. Dopiero gdy dziewczyna odchrząknęła, ten nadal nie podnosząc głowy krzyknął-
Czy to możliwe, że w tak ogromnym budynku jakim jest Hogwart nie można doznać
chwili samotności?!
-Przykro mi Malfoy -
zaczęła spokojnie Hermiona. - Nie moja wina, że wybrałeś akurat schody
prowadzące do Wieży Gryffindoru.
-No wprost genialnie
Granger - powiedział rozpoznając głos towarzyszki - Nie mam teraz nastoju na
docinki.
-Kim ty jesteś i co
zrobiłeś z Draco? - sama nie wiedziała czemu go o to pyta, ale pierwszy raz
widziała go w takim stanie.
-Zabawne - zaczął z
grobową miną. - Wszyscy działają mi na nerwy, a w szczególności ta wyniosła
francuska krowa - nie miał pojęcia czemu zwierza się akurat Grangrównie.
Dziewczyna starając się go pocieszyć również usiadła na schodach i ku
zdziwieniu obojga zaczęli rozmawiać jak gdyby nigdy nie byli wrogami.
***
-Co zrobiłaś? -
spytała z niedowierzaniem Hermiona, po powrocie do dormtorium.
-No, to jest tylko
takie niewinne spotkanie - zaczęła rudowłosa, usprawiedliwiając się - Zresztą
czemu nie? Już nie jesteś z Ronem, a on
wydaje się być naprawdę w porządku.
-No niby tak, ale…-w
sumie to nie było żadnego " ale ". Przecież miała zapomnieć o
Fredzie. Mile ją dzisiaj zaskoczył, ale wiedziała, że za niedługo wróci do
dormitorium z nową zdobyczą.
-Nie próbuj mi się
tutaj wykręcić! Idziesz i koniec - stanowczość głosu rudowłosej mimowolnie
przekonała ją do rozważenia propozycji.
-Już dobrze -
westchnęła siadając na łóżko. - Pójdę jak tak nalegasz.
-Zobaczysz, że
będzie fajnie! - zapiszczała podekscytowana współlokatorka.
-Kiedy i gdzie? -
rzuciła obojętnie Hermiona.
-Jutro po lekcjach
na błoniach.
-Pójdę, ale tylko na
chwilkę. Mam masę nauki.
-Zrobię Cię na
bóstwo! Mimo tego mundurku będziesz wyglądała cudownie! - powiedziała Ginny,
zaczynając krzątać się po pokoju w poszukiwaniu różnych kosmetyków.
-Dlaczego ja? -
powiedziała do siebie zrezygnowana brunetka i aby odciągnąć myśli od ostatnich
zdarzeń chwyciła po najbliższą książkę, by po chwili zatracić się między jej
kartkami.
___________________________________________________________________________
Witam po dosyć
długiej przerwie! Kochani przepraszam bardzo za tak długą nieobecność :(
Wszystko tak niefortunnie się poskładało i po prostu nie miałam za bardzo czasu
na pisanie :/ Teraz jednak mam ferie i wracam z nowym rozdziałem! (kolejne też
już niedługo )
Muszę przyznać, że
wasze komentarze działają bardzo motywacyjnie i pobudzają do dalszej pracy,
także mam nadzieję, że poświęcicie mi minutkę na skomentowanie rozdziału :*
Dziękuję wszystkim
bardzo za nominacje do Liebster Award!! Jestem bardzo wdzięczna i naprawdę chcę
odpowiedzieć na wasze pytania, jednak naprawdę nie miałam na to czasu, a
chciałabym to zrobić porządnie. Już niebawem się pojawią :*
~Pozdrawiam J.W,